niedziela, 5 listopada 2017

SUPLEMENTACJA raz jeszcze..


Dziś na grupie znów zawrzało, więc popchnęło mnie to do kilku przemyśleń, którymi chcę się z Wami podzielić.

Kolejny raz temat suplementów dla dzieci autystycznych. Temat sugerował, że nie uzdrowią nam dzieci... i tak szczerze, wierzyliście że uzdrowią? Suplement to nie lek, jak sama nazwa wskazuje. Ma uzupełniać pewne niedoboru poszczególnych składników, tak logicznie myśląc. 
Znam to uczucie, kiedy czytacie gdzieś, że np. moje dziecko zaczęło mówić po tym jak zaczęliśmy stosować "to i tamto". Sama to przerabiałam. Też czepiałam się tego jakby to była ostatnia nadzieja... ale teraz już wiem. Wybierając suplement, kieruję się tym, żeby przede wszystkim nie szkodził a wspomagał. Dawał to czego potrzebuje organizm mojego dziecka.
Przerobiłam kilka produktów już... było Eye Q, tran Mollers'a, tran Kirkmana, Olej CBD, i inne pojedyncze sztuki...

Eye Q- dał nam w kość. Spania było niewiele, energii co nie miara! Najprawdopodobniej przez obecność wiesiołka w suplemencie. Dyskutowałam z innymi rodzicami, z których większość potwierdzała, że u nich było tak samo. Suma sumarum... wyszło, że zamiast "nasycić" organizm eye q tak jak w opisie należało, to musiała od razu zredukować dawkę zamiast 3x1 to 1x1 i to jeszcze z rana:/ Pół buteleczki zostało  jeszcze, nie używamy tego już. I nie chcemy nawet słyszeć.. (dodam, że stosowaliśmy kilka ładnych miesięcy).

tran Mollers'a - nie szkodził, nie pomagał, nie działo się nic. Myślałam, że choć chorowania będzie mniej czy coś... ale nic a nic... odstawiony.

tran Kirkmana - droższy, nie powiem ale czego się nie robi;) Powiem tak, na pewno nie szkodzi. Jakichś wielkich efektów nie zauważyłam ale... przyznać muszę, że kiedy we wrześniu oboje moje szkraby poszły do przedszkola, to Misiek znacznie mniej choruje.. we wrześniu to Oliwka chorowała i musieliśmy siedzieć w domu... w październiku dopiero pod koniec Misiek załapał przeziębienie, ale nie jakąś wielką tragedię znowu... stąd mój wniosek że jest ok;). I z tranem Kirkmana my zostajemy na pewno.

Olej CBD - trochę się naczytałam i wierzyłam w cuda... stosujemy, oczywiście, bo trzeba spróbować. Ale przyznam szczerze, że na opakowaniu mam suplementację po 3-4 krople 3 razy dziennie. A ja zaczęła od 4 kropli raz dziennie. Chcąc zobaczyć jak reaguje organizm syna na to. Jednak jest to olej z konopii;)

Co poza tym?
Normalne rzeczy, które mamusie dają dzieciom aby je uodpornić, wspomóc itp.
Ja swoim, obojgu, daje dodatkowo syropek z witaminami i żelazem, rutinaceę junior i witaminę D3... pogoda jest w kratkę, w przedszkolu też różnie... niby zdrowe dzieci a trafiają się z glutkami do pasa i zarażają innych niestety. Więc buduję im barierę jak tylko mogę. I nie myślcie sobie że pcham syropki i spokój... o nie! To tylko wspomagacz ale sztuczny do tego. Muszę pchać owoce i warzywa... czasem jedzą chętnie a czasem nie... co zrobić? Po to właśnie u nas są te suplementy.. Jeszcze taka mądrość z biologii- witaminy rozpuszczają się w tłuszczach;) Na szczęście moje bąble uwielbiają masło roślinne;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz