poniedziałek, 22 maja 2017

ZMIANA MIEJSCA ZAMIESZKANIA A WSZYSTKIE ŚWIADCZENIA


Muszę Wam wspomnieć o tym co sama przeżyłam dość niedawno. Okazuje się że wraz ze zmianą miejsca zamieszkania, w naszym przypadku zaledwie o 20km, trzeba składać wszystkie dokumenty o świadczenia, zasiłki itp. od nowa. Liczyłam po cichu że może nie jest to konieczne jeżeli meldunek pozostaje bez zmian, ale niestety. Nawet SUO. Musiałam napisać rezygnację ze wszystkich świadczeń oraz z SUO i w nowym miejscu zamieszkania poskładać dokumentację od nowa. Świadczenia i zasiłki udało się załatwić bardzo szybko, dodam jeszcze, że jeśli chcecie mieć ciągłość świadczeń trzeba to zrobić na początku miesiąca, bo potem będziecie czekać na wyrównanie. Ale jesli chodzi o SUO, to niestety czekamy az do końca czerwca, aż coś się wyjaśni. Staramy się o pozostawienie naszej terapeutki ale nie wiadomo czy się to uda. Nie dlatego że nie chcą w PCPR, ale dlatego że proponuja małą ilość godzin. Dla porównania, mieliśmy 8 godzin tygodniowo, a tutaj chcą nam dać 8 godzin miesięcznie. Nie muszę Wam mówić jaka to kolosalna różnica? I tutaj mogę stwierdzić, że dzieci  mieszkające na terenie gmin mają pod tym względem o wiele lepiej, bo w mieście dzieje się to co się dzieje... czyli duże zapotrzebowanie a małe środki finansowe (podobno). No bo jaka jest prawda to nie wiem, powtarzam to co mi mówią. Niezrozumiałe jest dla mnie jednak to, że skoro marszałek wojewódzki (czy ktokolwiek) przyznał pieniądze dla Michała na gminę, na tyle godzin, to dlaczego nie da się tego po prostu przenieść tu gdzie teraz mieszkamy. Przecież to nie powinien być problem. Nie rozumiem tych urzędowych zawiłości, które wiecznie nam coś utrudniają. A najgorsze jest to, że gdybym miała kasę to bez zastanowienia płaciłabym Justynie nawet za większą ilość godzin, bo fantastycznie Miśka "ustawiła". I już prawie miesiąc bez niej, daje w kość. Liczę, że chociaż od września jak pójdą dzieciaczki do nowego przedszkola (integracyjnego), to będzie o wiele lepiej.