środa, 7 lutego 2024

 KAMIZELKA OBCIĄŻENIOWA (sensoryczna)

Obiecałam więc od razu opisuję. Interesując się tematyką kołdry obciążeniowej na pewno słyszeliście również o kamizelkach. Dość podobne są takie kamizelki, które stosowane są jako obciążenie dla sportowców i wszystkich, którzy ćwiczą. Niewiele na ten temat wiem, więc się wypowiadać w tej kwestii nie zamierzam. Jeśli chodzi o naszą kamizelkę to przyznaję, że pierwszą kupiłam. Używaną udało mi się znaleźć i z obciążeniem takim jakie nam było akurat potrzebne, więc jednym słowem fuks;) Ważna informacja to taka, że nie może ona przekraczać wraz z materiałem 5% masy ciała. I tak jak przy kołdrze należy się wcześniej skonsultować ze specjalistą.

Kamizelka jest elementem terapii sensorycznej podobnie jak kołderka, ma wpłynąć na niedojrzały układ nerwowy, który nie radzi sobie z gromadzeniem i przetwarzaniem wszelkich bodźców pojawiających się z zewnątrz ale także z wewnątrz ciała. Podobnie jak przy kołderce, kamizelka wywiera nacisk na ciało i rozluźnia, powoduje spadek pobudzenia czy też lęki a co za tym idzie, polepsza koncentrację. Wygoda polega też na tym, że ubieramy ją i swobodnie się poruszamy, nic nas nie ogranicza. Dobrze by było, żeby była wykonana z fajnego materiału, np. w ulubionym kolorze dziecka, żeby nie wyglądała jak jakaś specjalistyczna kamizelka, która na pierwszy rzut oka już będzie odrzucać, no chyba że Wasze dziecko ma to całkowicie w nosie;) Na początku terapii zwłaszcza nie powinno się jej nosić dłużej niż 2-3h dziennie, najlepiej zakładać na pół godziny i robić przerwę na ok. 2, a potem znowu.

Jak ją zrobić? Powiem tak, u mnie Misiek aż tak nie zwraca uwagi jak ona wygląda a ja nie jestem super krawcową. Kiedy już uszyłam drugą kołdrę, naszła mnie chęć na uszycie też kamizelki bo jak się domyślacie przyszedł też moment, że z pierwszej zakupionej wyrósł. Znalazłam materiał, szklane kulki miałam bo zakupiłam z zapasem więc zaczęłam działać. Wykrój odrysowałam sobie od jego ubrań, dodając oczywiście zapas. I żeby nie było, że taka jestem zdolna i od razu mi super wyszło... to nie wyszło. Wyszła za ciasna i to bez kulek jeszcze a przecież musi się jeszcze zapiać po to żeby wszystkie "odważniki" były równomiernie rozmieszczone dookoła ciała. Także wiedząc już gdzie zrobiłam błąd zaczęłam robić drugą większą. Tu już się udało. Następnie powycinałam sobie przykładowe kwadraty z tego samego materiału i zaczęła się zabawa w rozmieszczanie ich na kamizelce, żeby sprawdzić jak to równo przyszyć i ile mi ich tam się uda zmieścić. Kiedy to też już zrobiłam przyszedł czas na zważenie materiału i odjęcie jego wagi od wagi docelowej jaką ma mieć kamizelka. Wynik podzieliłam na ilość kwadracików. Ja powsypywałam zawartość każdego "kwadracika" do woreczków strunowych i dopiero takie woreczki do kwadracików i przyszywałam po kolei każdy osobno. Efekt nie jest jakiś zniewalający, bo widać od razu, że to samoróbka ale nie musi wyglądać a ważne, żeby spełniało swoją funkcję. Przez chwilę zastanawiałam się nawet czy nie można wykorzystać gotowej kamizelki którą się ma w domu dla dziecka, rozpruć i wyjąć wypełnienie a następnie do środka takie obciążniki dołożyć. Mogłoby to wyglądać ładniej ale pewnie też byłoby dużo pracy żeby to ładnie pozszywać i równowmiernie rozłożyć. Nie próbowałam więc nie powiem. To jest oczywiście mój sposób a każdy może mieć swój albo po prostu zamówić uszycie takiej kamizelki. Ja mogę jedynie polecić, że jest bardzo dobra i przydatna rzecz. Przy regularnym stosowaniu naprawdę widać efekty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz